Dziś znów słońce spisuje się na medal… Pogada dobra na leżakowanie nad wodą, tymczasem wychodzę z pracy. W samochodzie piekarnik. Powoli włączam się do ruchu, dzięki uprzejmości pani z granatowego forda, a w głowie mam tylko jedno: sklep z kawą, w którym kupię jakąś dobrą kawę rozpuszczalną i prędką popędzę do domu. Lattee, kawa po turecku, irlandzku, wiedeńsku, expresso. NIE! Dziś potrzebuję ochłody, którą dają mi lody. Już nawet w myślach rymuję, może już się jakieś mózgowe obwody nazbyt nagrzały. Trójka, czwórka i hamulec. Nie zdążę przed czerwony. Trochę postoję więc jest dobry moment na sms-a do żony. Niech kupi mleko i lody. Oczyma wyobraźni już widzę jak wszystko mieszamy: kawa z mlekiem – do tego lody, woda. Ah… cóż to będzie za ochłoda… Jedno Wam powiem moi drodzy Czytelnicy. Kawa mrożono najlepsza na upały. [Tylko z umiarem!]